Zastanawiam się, jak to jest, że mnie - dziewczynie dość wrażliwej - taką przyjemność sprawia oglądanie facetów spuszczających sobie łomot, że tak mnie ich świat pociąga. Dlaczego, na koniec filmu, słysząc "jasne, że było warto", podpisuję się pod tym obiema rękami?
Bo wiesz,że warto żyć pełnią życia, do czego niezbędna jest duża ilość adrenaliny.Jasne, że warto.Podpisuje się również nawet rękami i nogami.
hehe, musze przyznac, że moje odczucia były podobne. Po obejrzeniu tego filmu zmienił się nieco mój stosunek do tej całej 'subkultury', chociaż w dalszym ciągu uważam, że jej przedstawiciele to mocno zdegenerowani kretyni:P
Po twojej wypowiedzi widać, że kierujesz się emocjami. Życie to nie film, o subkulturze szalikowców trzeba trochę przeczytać literatury przedmiotu żeby mieć jakiekolwiek o niej pojęcie. Niestety dużą wadą jest to, że polska literatura na temat kibiców jest ułomna. Jeśli chce się zmazać fałszywe stereotypy na jej temat to polecam się zabrać za Milcarza albo Dudałę... wtedy się dowiesz, że Ci "zdegenerowani kretyni" to zbliżony do ogólnego- przekrój społeczeństwa.
Możliwe, że wypowiedź było nieco emocjonalna, lecz muszę nieco podważyć Twoją sugestię dotyczącą mojego rzekomego braku pojęcia na temat wspomnianej subkultury. Oj kilku lat jeżdżę na mecze i mam styczność z wieloma przedstawicielami tego światka. Oczywiście nie każdy z nich kwalifikuje się do oceny, jaką im pierwotnie wystawiłam w swoim poście, szanuję również pewne idee jedności grupowej, skupienia na wspieraniu klubu, organizowaniu dopingu, opraw meczowych i całej tej otoczki, Jest to kreatywne i ciekawe. Jednak, jeżeli chodzi o pewne aspekty mentalności tych ludzi, nadmiernego upodobania używek, słownictwa i tych wszystkich zasad dotyczący honoru i lojalności...no cóż, to już zupełnie inna sprawa. Owszem, życie to nie film, ale FF jest wlasnie tego typu jedynym, albo przynajmniej jednym z tylko kilku obrazów starających się możliwie realistycznie oddać świat kiboli.